„TA POWIEŚĆ, TO HOŁD ZŁOŻONY ŻYCIU MOJEJ MAMY, A TAKŻE WYRAZ ATENCJI I MIŁOŚCI DZIECKA DO MATKI”. ANNA STRYJEWSKA O SWOJEJ KSIĄŻCE „ZOŚKA. PRZEPUSTKA DO SZCZĘŚCIA”

Z Anną Stryjewską, autorką książki „Zośka. Przepustka do szczęścia” wydanej pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach, porozmawiałam o realizacji marzeń, a także o szczęściu dziś i kiedyś. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.

Recenzja książki „Zośka. Przepustka do szczęścia” – KLIK

Anna Stryjewska od wielu jest zawodowo związana z Łodzią, w której prowadzi agencję nieruchomości. Autorka oprócz pracy twórczej w postaci pisania, także maluje. W 2015 r. otrzymała wyróżnienie w konkursie Książka Przyjazna Dziecku za powieść dla młodzieży pt. „Głowa do góry, Matyldo”. „Zośka. Przepustka do szczęścia” to kontynuacja tomu I: „Zośka. Dopóki biło serce”.

Wioleta Sadowska: Co dla współczesnej kobiety może stać się przepustką do szczęścia?

Anna Stryjewska: Współczesna kobieta stawia na niezależność, a co za tym idzie to wykształcenie, odpowiednie kwalifikacje, znajomość języków obcych, a także atrakcyjność. Dziś kobieta dba o siebie, ma inną świadomość, dąży do poczucia bezpieczeństwa finansowego, wydłużyła się granica młodości. Dobra praca, własne mieszkanie, samochód, podróże – to kierunek, który staje się coraz bardziej widoczny.

Myślę też, że wyznacznikiem szczęścia stało się w pewnym sensie dążenie do doskonałości, a co za tym idzie – zmienił się kanon piękna.

Wioleta Sadowska: Nie pytam o to bez powodu, gdyż w książce „Zośka. Przepustka do szczęścia” ukazuje Pani losy kobiety żyjącej w czasach PRL-u, która szuka wspomnianego szczęścia. Nasuwa mi się więc pytanie, czy według Pani kobiety z tamtych czasów i te żyjące współcześnie, tak samo postrzegają szczęście?

Anna Stryjewska: W tamtej epoce większość kobiet musiała ulegać stereotypom. Założenie rodziny w młodym wieku, urodzenie dzieci, w dalszej kolejności praca – było dla nich podstawowym celem wynikającym raczej z narzucenia przez środowisko pewnych norm. Poza tym domy były wówczas wielopokoleniowe, nie tylko na wsiach, także w mieście. Sytuacja kobietom nie sprzyjała – problemy mieszkaniowe, bytowe, ciężka praca, brak czasu na dbanie o siebie – taki system tworzył kobiety uległe. Takie, które godziły się na wiele schematów godzących w ich godność i poczucie własnej wartości. Myślę, że istnieje duży dysonans pomiędzy świadomością kobiet z tamtych lat, a tych współcześnie. Tak jak wspomniałam wcześniej – dziś kobieta na pierwszym miejscu stawia na siebie.

Wioleta Sadowska: Niewątpliwie ten trend jest zauważalny. A co dla Pani jest przepustką do szczęścia?

Anna Stryjewska: Szczęściem jest dla mnie rodzina, najbliżsi, a także to, że robię to, co kocham. Podobnie jak Zosia, przez wiele, wiele lat uparcie dążyłam do urzeczywistnienia swoich marzeń, czyli spełnienia się w pisaniu i publikowaniu książek. Wyszłam za mąż będąc bardzo młodą kobietą, bardzo wcześnie urodziłam dzieci, które dziś są już dorosłe i samodzielne. Nie zmienia to faktu, że nadal jestem z nimi duszą i sercem, kibicuję im w dążeniu do obranych celów. A jednak to, że mogę się realizować – tym bardziej teraz – jest dla mnie ogromnym powodem do radości.

Wioleta Sadowska: Jak widać, nigdy nie można porzucać swoich marzeń. Jak narodził się pomysł na to, aby uwiecznić losy mamy na kartach powieści obyczajowej?

Anna Stryjewska: Moja mama była osobą wszechstronnie uzdolnioną. Pięknie szyła na miarę, projektowała ubrania, tworzyła zabawki, potrafiła z niczego zrobić coś. Będąc młodą kobietą chciała się uczyć, rozwijać, niestety nie było jej to dane. W swojej lokalnej społeczności była jednak doceniana i szanowana, choć los zbyt często rzucał jej kłody pod nogi. Myślę, że gdyby urodziła się w innym miejscu i czasie – osiągnęłaby znacznie więcej. Ta powieść, to hołd złożony życiu mojej mamy, a także wyraz atencji i miłości dziecka do matki. Pomysł przyszedł krótko po jej śmierci, pewnie zrodził się z tęsknoty i pustki, którą po sobie zostawiła.

Wioleta Sadowska: Czy podczas pisania obydwu tomów, dowiedziała się Pani o niej czegoś nowego?

Anna Stryjewska: Zapamiętałam mamę jako osobę twardą, chłodną i powściągliwą w okazywaniu uczuć. Nigdy nie widziałam jej łez. Tymczasem pisząc o niej – odkryłam wrażliwą, pełną, wiary, ciepła i radości młodą kobietę. To było niezwykle zaskakujące.

Wioleta Sadowska: Jak bardzo zaskakujące, mogę się tylko domyślać. Co było najtrudniejsze w przedstawieniu losów Zosi?

Anna Stryjewska: Najgorzej pisało mi się sceny erotyczne. Nie wyobrażałam sobie mamy w takich intymnych sytuacjach. Trudno też było opisać relacje matka – córka. Niezwykle skomplikowane  relacje.

Wioleta Sadowska: Czy więc ten cykl, będący przecież dla Pani niezwykle osobistym to największe wyzwanie prozatorskie w dotychczasowej twórczości?

Anna Stryjewska: Trudno mi to powiedzieć, każda powieść jest dla mnie w jakimś sensie wyzwaniem, ta – szczególnym – to prawda. 

Wioleta Sadowska: Ta książka to również opowieść o spełnianiu marzeń. Czy marzenia potrafią uratować życie?

Anna Stryjewska: Realizacja marzeń to nic innego jak spełnienie się. W ten sposób człowiek uszczęśliwia nie tylko siebie, ale także najbliższe otoczenie. Człowiek niespełniony jest człowiekiem nieszczęśliwym, poza tym zamyka się na wiele spraw i przestaje tym samym dostrzegać istotę sedna życia. A to już prosta droga do samounicestwienia. 

Wioleta Sadowska: Główna bohaterka konsekwentnie dąży wykonywania zawodu projektanta ubrań. Czy więc życie Zośki może  w jakiś sposób stać się inspiracją dla czytelniczek marzących o realizacji własnych pasji.

Anna Stryjewska: Osoba mojej mamy i jej życie, pozwoliły mi na stworzenie postaci bardzo uniwersalnej, z którą może utożsamiać się wielu ludzi. Myślę, że jej los jest bliski wielu kobietom, które mają podobne marzenia i dążą do ich realizacji.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że nic nie przychodzi samo. Trudno coś osiągnąć bez ciężkiej pracy, determinacji, odwagi i siły. Czasem też nieodzowny jest łut szczęścia.

Wioleta Sadowska: Jak tworzyło się Pani klimat epoki lat 60. i 70. XX wieku, który podczas lektury jest bardzo mocno odczuwalny?

Anna Stryjewska: Aby odtworzyć klimat lat 60 i 70 – tych – kontaktowałam się z ludźmi, którzy pamiętali tamte czasy. Człowiek jest najlepszym źródłem informacji, dlatego też dużo czasu poświęciłam na rozmowy. Ponadto znalazłam kilka cennych publikacji, które pomogły w tworzeniu tej historii. Dużo też pamiętałam z własnego dzieciństwa, które spędziłam na wsi.

Wioleta Sadowska:  Czy cykl „Zośka” zakończy się na dwóch
tomach?

Anna Stryjewska: Od początku założyłam, że będą to dwie części. Historia zakończyła się szczęśliwie, dlatego myślę, że na swoich postanowieniach poprzestanę, choć nie mówię stanowczo – nie.

Wioleta Sadowska: Jakie są więc Pani dalsze plany literackie?

Anna Stryjewska: Obecnie szlifuję powieść, która ma ukazać się jesienią. Roboczy tytuł brzmi: Jesienna kołysanka. Akcja tej książki dzieje się dwutorowo, w dwóch przestrzeniach czasowych – w latach 90- tych w Łodzi, i dziesięć lat później – w Bieszczadach. Oba te wątki łączy jedna kobieta. Ta sama, a jednak całkowicie inna. Ta pierwsza – to popularna w tym czasie postać w życiu publicznym, atrakcyjna, zamożna, szczęśliwa matka i żona. Ta druga – to kobieta zaniedbana, cierpiąca na depresję. Przegrana i szukająca pocieszenia w alkoholu. 

Wioleta Sadowska: Brzmi bardzo intrygująco. Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Anna Stryjewska: Chciałabym podziękować Czytelnikom przede wszystkim za to, że są. Przecież bez Was nie byłoby nas – autorów.

Za to również, że czytając moje powieści – wchodzicie w świat bohaterów i przeżywacie wraz z nimi koleje ich losów, radości i smutki. 

Życzę Wam – Czytelnikom Subiektywnie o książkach wspaniałego zaczytania i wielu emocjonujących, wartościowych lektur.

Dziękuje za poświęcony mi czas, za wszystkie opinie i polecenia.

Serdecznie pozdrawiam:) 

Jeśli lubicie powieści osadzone w czasach PRL-u z wyrazistą postacią pierwszoplanową i dobrze zarysowanym klimatem epoki w połączeniu z rozbudowanym wątkiem miłosnym, polecam wam „Przepustkę do szczęścia”.

https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/2021/02/ta-powiesc-to-hod-zozony-zyciu-mojej.html